Nowa wersja filmowa „Znachora” cieszy się dużą popularnością. Skutkiem ubocznym jest zwiększony popyt na oglądanie wersji starszej, a także nieprawdopodobna popularność książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, obserwowana w bibliotekach. Ja też sięgnęłam po wersję książkową „Znachora”, dzięki czemu rozwiały się niejasności fabularne filmu. Na przykład losy żony doktora Wilczura - Beaty, która na początku książki od niego uciekła i kto był tym wyśnionym kochankiem pani Wilczurowej. Ciekawe są też rysy charakterologiczne niektórych postaci – profesora Dobranieckiego, doktora Pawlickiego, państwa Czyńskich i innych, na które nie ma oczywiście czasu w filmie. Książka jest napisana świetnym potoczystym językiem, czyta się ją jednym tchem.
Niewielu pamięta, że „Znachor” ma swoją kontynuację w postaci książki również Tadeusza Dołęgi-Mostowicza pt. „Profesor Wilczur”. Tu dopiero mamy prawdziwą eksplozję pomysłów fabularnych, ciekawych intryg, zwieńczonych nieszablonowym zakończeniem. Nie chcę zdradzać fabuły, ale domyślacie się Państwo, że w „Profesorze Wilczurze” śledzimy dalsze losy głównego bohatera, któremu po szczęśliwym odnalezieniu, wcale nie jest łatwo w klinice w Warszawie. Pojawiają się nowe postaci, ciekawe, nietuzinkowe. Niektórzy znajomi z pierwszej części tracą powab, a inni zyskują przy bliższym poznaniu… Jak w życiu! Nic więcej nie zdradzę. Serdecznie zachęcam do przeczytania obu powieści. Warto! W naszej bibliotece oprócz książek drukowanych są też audiobooki do wysłuchania.
Wasza Biblioblogerka
Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Znachor
Tadeusz Dołęga-Mostowicz, Profesor Wilczur