Miłość według Wikipedii to: „uczucie, typ relacji międzyludzkich, zachowań, postaw, w chrześcijaństwie definiowana jako „dążenie bytu do dobra”, jedna z trzech cnót kardynalnych, sens życia człowieka”. Podano tam też kilka teorii miłości, faz przebiegu procesu miłosnego, niezbędnych składników owego uczucia, zachodzących procesów chemicznych, wydzielanych hormonów itp., itd.
Rzeczywiście fenomenem miłości zajmują się ludzie od zarania dziejów, bo przecież to błogosławione uczucie jest udziałem wszystkich nas. Bogaci, biedni, chorzy, zdrowi, piękni i wręcz przeciwnie, wszyscy podlegają temu uczuciu. I trzeba przyznać, że jest w miłości tajemnica, przyciągania, wybierania, wyjątkowego samopoczucia – „uskrzydlenia”, „motyli w brzuchu” i takich tam, nieco „obłędnych” doznań… Może z tej przyczyny patronem zakochanych jest święty Walenty, patron między innymi osób nerwowo chorych a Dniem Zakochanych niefortunna rocznica jego zabicia.
Jednak nie zamierzamy obrażać się na ten dzień, że komercja, kicz ale cieszymy się, że mamy kolejną okazję aby wyznać miłość – uczucie ze wszech miar pozytywne przecież!
Kiedy myślę: miłość przypomina mi się „Oh, l’amour!” wypowiedziane przez Jeana Reno w końcówce filmu „Francuski pocałunek”. Chyba w żadnym języku nie brzmi tak pięknie, jak po francusku. Choć i „Polacy nie gęsi…” też swój język miłości mają – język poezji miłosnej oczywiście. Przypomnijmy sobie co smaczniejsze cytaty...
Wychowana na poezji wieszczów zaraz myślę Mickiewiczem: „Gdy cię nie widzę nie wzdycham, nie płaczę,/ nie tracę zmysłów kiedy cię zobaczę,/ jednakże gdy cię długo nie oglądam,/ czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam…” A potem włącza się Pawlikowska-Jasnorzewska: „Nie widziałam Cię już od miesiąca./ I nic. Jestem może bledsza,/ trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca./ Lecz widać można żyć bez powietrza.” I Gałczyński: „Powiedz mi, jak mnie kochasz…” Albo biblijna „Pieśń nad pieśniami”: „Niech mnie ucałuje pocałunkami swych ust!/Bo miłość twa przedniejsza od wina”, czy św. Pawła Hymn o miłości: ”Gdybym mówił językami ludzi i aniołów a miłości bym nie miał…”
Jest też wiele arii, pieśni i piosenek o miłości. Począwszy od „Miłość jest wolnym ptakiem...” z opery Carmen Georges’a Bizeta, przez „Każdemu wolno kochać…” z przedwojennego filmu, po „Jeśli kogoś kochasz…” Chłopców z Placu Broni, czy „Gdzie jest ta miłość chodząca bezkarnie w przebraniu błazna, ptaka i anioła…” Janusza Prusinowskiego i jego Kompanii.
Każdy ma na pewno jakieś wytwory kultury, które kojarzą się miłością właśnie. Święto Zakochanych może być świetnym pretekstem do przypomnienia o nich, sięgnięcia do książki (oczywiście romantycznej), obejrzenia filmu (tylko romantycznego), posłuchania piosenki, arii , albo przeczytania wiersza.
Mam dla Państwa taki wiersz Edwarda Estlina Cummings’a, w przekładzie Stanisława Barańczaka, z życzeniami, wielu miłosnych wzruszeń:
Wasza Biblioblogerka