To nie jest książka dla nerwusów, którzy lubią swój stan i nie chcą nic zmieniać. Jest to „woda na młyn” spokojnych, czasem flegmatycznych osób, które na wybuch jądrowy reagują nieznacznym podniesieniem brwi. Ale, żarty na bok! Współczesny świat tak pędzi, że nieco zagubieni ludzie szukają jakichś pewników, autorytetów, drogowskazów, które by ten szał objaśniały i podawały recepty na „pokojowe współistnienie”. W tym celu coraz częściej sięgamy po starożytnych filozofów. Szczególnym zaś wzięciem cieszy się stoicyzm, jako przeciwwaga szalonego ruchu, biegu, ogólnoświatowego rozedrgania. W ten nurt wpisuje się książka Marcina Fabjańskiego „Stoicyzm uliczny”, w której w przystępny sposób autor przybliża niektóre sentencje filozofów, jako antidotum na szczególnie trudne sytuacje życiowe. Zżymam się w ulicznym korku… – ciach - sentencja Epikteta. Dostałam mandat – mądrość Seneki. Na życie w biegu – Marek Aureliusz. Na nowiutki samochód sąsiada – znów Seneka. Trochę sobie żartuję, ale warto niektóre z sentencji wziąć sobie do serca i zastosować w życiu. „Nie same rzeczy bynajmniej, ale mniemania o rzeczach budzą w ludziach niepokój” mówi Epiktet, co oznacza, że wobec większości spraw i zdarzeń, jedyne co możemy zrobić, to zmienić nastawienie. Co nam szkodzi, warto spróbować… Gdy sąsiad za ścianą zacznie borować wiertarką „mam nie przeszkadzać dźwiękowi…” Podobno, to mnie uwolni… Zobaczymy! Tymczasem serdecznie polecam książkę i eksperymenty ze stoikami.
Małgorzata Zychowicz